Zerwałam się z łóżka jak poparzona, Spojrzałam na zegarek, była dopiera 6:30. Komu do licha o tak wczesnej porze zachciało się pukać w moje okno?! Przeciągnęłam się, założyłam kapcie i powoli otworzyłam okno.
- Lena?! Dzięki Bogu. Musisz coś zobaczyć! - moja przyjaciółka Laura wykrzyczała to z taką determinacją , że aż zamurowało mnie na chwilę. Tak jak ja była jeszcze w piżamie, ale dla nas to zupełnie normalne.
- No co jest? - spytałam jak już odzyskałam głos.
- Musisz wyjść inaczej mi nie uwierzysz! - chcąc czy nie chcąc przełożyłam nogi przez parapet i wyskoczyłam na zewnątrz zwinnym susem. Na szczęście moje kapcie, były przystosowane do wychodzenia na dwór o różnych porach dnia.
- No i? - stanęłam obok Laury i spojrzałam na nią pytająco. W końcu wyciągnęła mnie o 6:30 z domu i to na dodatek w kapciach.
- Chodź. - wzięła mnie za rękę i poszłyśmy drogą, która prowadziła do starego skalniaka naszej sąsiadki. Moja przyjaciółka kucnęła i schowała się za krzakami. - Patrz. - wskazała ręka na dom z naprzeciwka , w którym mieszkali państwo Piechoccy.W tym momencie doznałam szoku. Oczy prawie mi wyszły z orbit.
- Al.. Ale.. Jak to możliwe? Kto to jest? - nie mogłam uwierzyć w to, że do pary tych staruszków przyjechały takie dwa mega ciacha. Chłopcy mieli ze sobą walizki, co oznaczało, że będą tu trochę.
- Myślisz, że ja wiem? - z moim przemyśleń wyrwał mnie głos mojej przyjaciółki.
- Przecież ty wszystko wiesz. - wyszczerzyłam się do niej.
- Bardzo śmieszne. - powiedziała ironicznie. - Jeszcze nie wiem kto to, ale się tego dowiem, a teraz spadam przebrać się. O godzinie 10:00 wpadnę po ciebie i masz być gotowa. Bay. - pogroziła mi Laura palcem i odeszła.
- Postaram się. Pa. - rzuciłam jaj jeszcze i tak jak wyszłam tak też weszłam do środka, czyli przez parapet. Wzięłam z szafy krótkie spodenki i koszulę i poszłam do łazienki. Po upływie jakiś 15 minut wyszłam z niej i udałam się na śniadanie do kuchni.
- Cześć babciu, cześć dziadku. - przywitałam się z nimi promiennie.
- A ty co taka wesoła jesteś? - spytał dziadek.
- A tak jakoś, a co nie mogę? - uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Nie no. Wręcz przeciwnie. - posłał mi szeroki uśmiech i odszedł od stołu. - Kochanie ja idę z Miką na spacer. Za godzinkę jestem. - tym razem staruszek zwrócił się do mojej babci. - Pa kochanie. - podszedł do niej i skradł jej buziaka z policzka. Jejku jakie to romantyczne....
- Dobrze. Czekam na ciebie. - powiedziała moja babcia do mężczyzny, który powoli znikał za rogiem ściany. - Proszę słońce zrobiłam ci śniadanie. - i przede mną moja ukochana babcia postawiła talerzyk z kanapkami.
- Dziękuję, ale sama przecież umiem zrobić kanapki.
- Oj w to nie wątpię, ale nie możesz marnować dzisiaj sił.
- Nie rozumiem. - powiedziałam i spojrzałam na starszą panią pytająco. Ona zaśmiała się.
- Przecież dzisiaj idziesz na podryw.
- Dalej cię nie rozumiem. - ugryzłam kawałek kanapki.
- Do państwa Piechockich przyjechali dwaj młodzieńcy w twoim i Laury wieku.
- Babciu...
Jakieś 5 min, przed 10:00 usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę. To pewnie Laura. - krzyknęłam kierując się w stronę drzwi. Babcia nic nie odpowiedziała, ale wiedziałam, że usłyszała to.
- Cześć Lena. Mam dla ciebie wiadomość. - ledwo co otworzyłam drzwi i już usłyszałam jej głos.
- No hej Laura. Z tą wiadomością poczekaj aż pójdziemy do mnie do pokoju.
- Okej, okej... Ej.. patrz... ubrałyśmy się tak samo!
- No rzeczywiście... Ale już chodź! - wzięłam przyjaciółkę za rękę i poszłyśmy do mojego pokoju. Kiedy już byłyśmy u mnie w pokoju Laura zaczęła mówić.
- No to już wiem kto to jest.
- Ja też.
- Skąd?
- Babcia mi powiedziała rano, przy śniadaniu.
- Aha, a wiesz, że mi też?
- Dziwne.
- Noo... A wiesz jak oni mają na imię?
- No właśnie nie, a ty wiesz?
- I tu jest problem, bo też nie wiem.
O godzinie 12:00 wyszłyśmy na spacer. Gadałyśmy o błahostkach gdy nagle poczułyśmy jak ktoś na nas wpada. Obejrzałyśmy się aby zobaczyć kto to. Jak się okazało był to ten chłopak co mieszka u państwa Piechockich.
- Patrz jak chodzisz! - krzyknęłam za nim, ale nie odezwał się. Zmierzył nas wzrokiem i odszedł. Po tym zdarzeniu poszłyśmy do domu. Około godziny 14:00 rozległ się dzwonek do mieszkania Laury jej babcia poszła otworzyć, bo my siedziałyśmy u niej w pokoju. Po chwili jednak w drzwiach do pokoju stanęła babcia z dwoma chłopakami.
- Laura, Lena to jest Eryk Piechocki.- wskazała na wysokiego blondyna. - A to Kacper Piechocki. Przyjechali do swojej babci na wakacje, proszę zajmijcie się nimi. Nie wiem wyjdźcie na spacer czy coś. - powiedziała i puściła Laurze oczko. Nie mogłyśmy zaprotestować, bo babci Laury już nie było w pomieszczeniu.
- To ty wpadłeś na nas i nie przeprosiłeś nas! - zaczęła moja przyjaciółka.
- Ja? A kto nie umie chodzić ?! - bronił się chłopak.
- Dobra skończcie. - powiedziałam w tym samym czasie co Kacper. Oboje się uśmiechnęliśmy.
- Ustąpię głupszym. - rzekł Eryk.
- Eryk daj już spokój i nie kłóć się ciągle ze wszystkimi. - próbował uspokoić Eryka Kacper.
- Dobrze mamo... - rzucił mu brunet.
- Może opowiecie nam coś o sobie? - próbowałam załagodzić sytuację.
- Na jasne!... - powiedział Kacper i zaczął o sobie opowiadać. - To tyle o nas. Teraz wasza kolej.
- No dobra... Ja mam na nazwisko Kraft, a Laura Drzyzga. Mamy rodzeństwo ja młodsze ona starsze. Obie kochamy siatkówkę, tak jak wy. - uśmiechnęłam się. - Po wakacjach ja wyjeżdżam do Bułgarii, bo mój tato dostał tam pracę i idę tam do gimnazjum sportowego o profilu siatkarskim. Laura zaś idzie po wakacjach do Kędzierzyna - Koźla tez na siatkówkę....
- To grubo. - odezwał się jaśnie pan Eryk.
- O co ci chodzi? - warknęła Laura.
- O ten tramwaj co nie chodzi!
- Phi.. takie teksty to sobie do swojej babci mów!
- Skończcie! - krzyknął Kacper.
- Ja skończyłam.
- Ja też.
- A o co chodziło Erykowi? - spytałam.
- O to, że prawdopodobnie Laura będzie z nami do klasy chodzić.
- Że co?! Ja mam z nim do tej samej klasy chodzić?! No chyba was coś boli!
- To nie nasza wina. - mówił spokojnym głosem Kacper.
- Dobra... Przepraszam was, że nie pomogłem wam wstać ani nie przeprosiłem was. Po prostu byłem zamyślony i wściekły, Cały czas myślę o wypadku rodziców...
- Nie przepraszaj.. My też nie byłyśmy w porządku co do ciebie. - odezwała się spokojnie Laura co mnie zdziwiło, bo przecież ona nigdy z wyzwisk nie przechodzi na miłe słowa, a co dopiero przeprosiny.
- No to co? Może zagramy sobie dwa na dwa? Przywieźliśmy piłkę z Kędzierzyna. - oznajmił Kacper.
- To super pomysł! U nas na ogrodzie specjalnie dla nas nasi dziadkowie zrobili nam takie jakby boisko do siatki. - powiedziałam
- To co idziemy? - spytał Eryk.
- No jasne!
Na podwórku ustaliliśmy kto z kim będzie grał. Ja byłam z Erykiem,a Kacper z Laurą. Graliśmy 5 setów tak jak w prawdziwym meczu do 25 punktów. Pierwszy set wygraliśmy my do 23. drugi tak samo, ale trzeci przegraliśmy do 20. czwarty do 22, a piąty do 27.
- Idziemy na lody? - spytał po zakończonym meczu Eryk.
- Możemy iść. - powiedziała Laura.
- To chodźmy. - odezwał się Kacper. I poszliśmy, pogadaliśmy trochę , powygłupialiśmy się. Nim się spostrzegliśmy była już 20:00.
- Dobra chłopaki my już musimy iść. Fajnie dzisiaj było. Może jutro się też spotkamy? - powiedziałam.
- Z chęcią. Wpadniemy po was o 11:00, okej? - powiedział Eryk.
- No pewnie! To do jutra. Pa. - pożegnała się Laura.
- Pa. - odpowiedzieli chłopcy i wszyscy rozeszli się w swoje strony, czyli ja z Laura poszłyśmy do nas, a Eryk z Kacprem poszli do siebie.
- Wiesz co? - odezwałam się gdy byłyśmy już pod drzwiami.
- No nie wiem.
- Podoba mi się Eryk.
- Uff.... Już myślałam, że powiesz, że podoba ci się Kacper.
- A jak by tak było to co?
- To bym cię zabiła, bo on jest mój. - wystawiła mi język.
- Aaaa.... no chyba, że tak. - powiedziałam i weszłam do swoich drzwi, a Laura do swoich. Była godzina 20:15, więc postanowiłam sprawdzić fb. Zalogowałam się, a tam zaproszenia 2. Od Eryka i od Kacpra. Po chwili napisała do mnie Laura:
Laura ,, Ciebie też zaprosili? "
Ja ,, Ale kto? "
Laura ,, Jaju, ale ty niekumata jesteś... Eryk i Kacper."
Ja ,, Aaa... no to tak. "
Laura ,, Aha. Dobra ja kończę, bo idę oglądać film.Bay :* "
Ja ,, Okej, pa :* <3 "
Po tej krótkiej rozmowie ja tez postanowiłam obejrzeć film. Wybrałam ,, Miasto 44 " podobno ciekawe,a czy tak jest to się dowiem. Kiedy skończyłam oglądać popatrzyłam na zegarek widniała tam 22:46. Postanowiłam obejrzeć jeszcze jeden film ,, Sala Samobójców ". Po seansie ponownie popatrzyłam na zegarek. Była już 1:39. Wyłączyłam laptopa i odpłynęłam w Krainę Snu.
-----------
Jest 1 rozdział. Wiem nudny itp. Ale to są dopiero czasy przedgimnazjalne, więc akcja musi się trochę rozkręcić :* Postanowiłam, że będę wstawiać rozdziały co tydzień w niedzielę. :D I jeszcze jeden fakt. Miałam mały konflikt i będę pisać sama tego bloga :3 Pozdrawiam i do następnego :*
CZYTASZ? - KOMENTUJ!
TO MOTYWUJE DO DALSZEGO PISANIA!