*** Oczyma Laury ***
Ten tydzień minął nam jak zwykle. Czyli wstawanie, granie w siatkówkę i spanie. W domach nas praktycznie wcale nie było. Szczerze? Mam już powoli dość siatkówki.... Nie no to był żart! Siatkówka, nudną? Niedoczekanie! Ale wracając do dzisiejszego dnia. Dziś jest sobota wraz z Kacprem postanowiliśmy przejść się na spacer po mieście. Szliśmy tak i nagle skręciliśmy w jakąś uliczkę, której nie znałam.
- Kacper gdzie my idziemy?
- Spokojnie. Chodź. Chcę żebyś kogoś poznała.
- Kogo?
- Zobaczysz. - uśmiechnął się do mnie.
Szliśmy jeszcze może jakieś 10 minut. Podeszliśmy pod jakiś stary blok.
- Poczekaj tu na mnie. Będę za 2 minuty.
- Okej. - Kacper wszedł do bloku, a ja tam stałam. Tak jak mówił pojawił się po 2 minutach, ale nie sam. Był z jakimiś dwoma chłopakami, którzy.... palili? O.o Przyglądałam się im chwilę, potem spojrzałam na mojego chłopaka i dopiero teraz zauważyłam, że on też ma papierosa.
- Kacper? - spytałam lekko zdziwiona.
- Laura poznaj moich znajomych. To jest Bartek ( wskazał na wysokiego, czarnookiego chłopaka). A to Przemek. ( tym razem wskazał na blondyna).
- Cześć.
Całe wakacje minęły nam nawet fajnie. No może poza tym, że Kacper razem z Erykiem znaleźli sobie nowe towarzystwo i z nami prawie wcale czasu nie spędzali.
*** Teraźniejszość, 8 lat później ***
Po szkole średniej ja, Fabian, Niko i przeprowadziliśmy się do Rzeszowa. Niko z Fabianem grają w Resovii. Kacper mieszka w Bełchatowie i tam też gra. Ja natomiast w damskim klubie rzeszowskim.
Lenę wraz z Erykiem i Jankiem wywiało do Bydgoszczy. Z tego co wiem to Janek gra w Transferze, a Eryk pracuje jako dziennikarz. Lena jest fotografem.
Dzisiaj jest mecz wyjazdowy Resovii do Bełchatowa. Postanowiłam pojechać z bratem na mecz. Cieszyłam się z tego, że zobaczę Kacpra, ale niepotrzebnie.
Była 5:00 siedzieliśmy już w autobusie. Na miejscu mieliśmy być około 9:00. Prawie wszyscy siatkarze spali. Niektórzy słuchali muzyki, a jeszcze inni wpatrywali się w krajobraz za oknem. Ja robiłam to co ci drudzy, czyli słuchałam muzyki.
W końcu upłynęły te 4 godziny. Trener zaraz po wyjściu z autobusu zakomunikował chłopakom, że mają 2 godziny dla siebie, bo o 11:30 mają trening, a o 16:00 już grają.
Więc wszyscy udali się do swoich pokoi. Ja miałam pokój z moim kochanym braciszkiem i z Nikim. Zaraz po wypakowaniu poszliśmy wraz z Paul'em Lotman'em i Krzysiem na miasto. Nawet nie wiem kiedy upłynęły 2 godziny i chłopki poszli na trening. Kiedy oni wyszli z pokoju ja postanowiłam poczytać książkę, którą dostałam od koleżanki. Nawet nie zauważyłam kiedy minęły 2 godziny i do pokoju wpadł uśmiechnięty od ucha do ucha mój braciszek.
- A ty co? Książkę czytasz? O nie, idziesz ze mną mała.
- Fabian co ty brałeś?
- Ja ? Nic takiego...
- Mhm... Już ja ciebie znam. Gdzie ty chcesz mnie wyciągnąć?
- Chcę ci kogoś przedstawić.
- Jeżeli to jakiś kolejny mutant to nie dzięki.
- Mutant powiadasz....
- Tak, braciszku chodziło mi o was, siatkarzy. - uśmiechnęłam się.
- No wiesz ty co. - powiedział i nie wiem jakim cudem znalazł się obok mnie na łóżku i zaczął mnie łaskotać.
- Fabian przestań! - wypowiedziałam przez śmiech.
- Nie, bo nie chcesz ze mną iść.
- No dobra pójdę, ale przestań!
- Obiecujesz?
- Tak!
Na chwilę przestał mnie łaskotać, a jak mu powiedziałam, żeby zszedł ze mnie, bo jest ciężki to udawał obrażonego.
- Drzyzga nie udawaj. - powiedziałam i zbierało mi się na śmiech.
- A ty Drzyzga nie mów mi co mam robić. - też chciało mu się śmiać i po chwili obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
- No dobra mała. Zbieraj się i idziemy.
- Gdzie?
- Zobaczysz. - powiedział,a ja nie drążyłam dalej tematu, bo wiedziałam, że rozgrywający i tak mi nic nie powie, zanim ja sama tego nie zobaczę. Po około 10 minutach byłam gotowa.
- To co idziemy? - spytałam siatkarza gdy ten czytał MOJĄ książkę.
- Bardzo ciekawa książka. - powiedział z sarkazmem.
- Ile przeczytałeś? Dwie strony?
- Coś ty.... Nawet do połowy nie doszedłem.... Ale nieważne. Chodźmy już....
- No dobra, dobra.
Wyszliśmy z pokoju i zjechaliśmy windą na dół. Wyszliśmy przed hotel, a tam nikogo nie było.
- No i po co ty mnie tu przywlokłeś?
- Cierpliwości.
Fabian wyciągnął telefon i do kogoś dzwonił.
- No i gdzie wy jesteście?.... No dobra, bo my czekamy... No to szybko...
- Drzyzga jak ty mnie tu na darmo ciągnąłeś to już nie żyjesz.
W tejże chwili przyszedł Nikolay z..... psem?!
- Wszystkiego najlepszego siostrzyczko! - wykrzyknął mój brat i przytulił mnie.
A tak! Bo przecież dzisiaj jest 15 września! Moje urodziny!
- Jeju! Pamiętałeś!
- Jakbym mógł zapomnieć o urodzinach mojej najukochańszej i jedynej siostry?
- Dziękuję!
Ty razem to ja go przytuliłam. Staliśmy tak dłuższą chwilę i stalibyśmy jeszcze gdyby nie przeszkodził nam Niko.
- Ehem... Nie chciałbym wam przeszkadzać w tak ważnym dla was momencie, ale ja też chciałbym złożyć życzenia naszej jubilatce.
- Ehh... no dobra. - powiedział zrezygnowany rozgrywający.
- Tak, więc.... Chciałbym ci życzyć wszystkiego co najlepsze, sukcesów w karierze, szczęścia w miłości, ale nie z Kacprem. - końcówkę powiedział tak żebym ja tylko usłyszała. - No i żebyście z Fabianem już zawsze mieli takie relacje. Proszę.
Wręczył mi to:
- Cześć.
Całe wakacje minęły nam nawet fajnie. No może poza tym, że Kacper razem z Erykiem znaleźli sobie nowe towarzystwo i z nami prawie wcale czasu nie spędzali.
*** Teraźniejszość, 8 lat później ***
Po szkole średniej ja, Fabian, Niko i przeprowadziliśmy się do Rzeszowa. Niko z Fabianem grają w Resovii. Kacper mieszka w Bełchatowie i tam też gra. Ja natomiast w damskim klubie rzeszowskim.
Lenę wraz z Erykiem i Jankiem wywiało do Bydgoszczy. Z tego co wiem to Janek gra w Transferze, a Eryk pracuje jako dziennikarz. Lena jest fotografem.
Dzisiaj jest mecz wyjazdowy Resovii do Bełchatowa. Postanowiłam pojechać z bratem na mecz. Cieszyłam się z tego, że zobaczę Kacpra, ale niepotrzebnie.
Była 5:00 siedzieliśmy już w autobusie. Na miejscu mieliśmy być około 9:00. Prawie wszyscy siatkarze spali. Niektórzy słuchali muzyki, a jeszcze inni wpatrywali się w krajobraz za oknem. Ja robiłam to co ci drudzy, czyli słuchałam muzyki.
W końcu upłynęły te 4 godziny. Trener zaraz po wyjściu z autobusu zakomunikował chłopakom, że mają 2 godziny dla siebie, bo o 11:30 mają trening, a o 16:00 już grają.
Więc wszyscy udali się do swoich pokoi. Ja miałam pokój z moim kochanym braciszkiem i z Nikim. Zaraz po wypakowaniu poszliśmy wraz z Paul'em Lotman'em i Krzysiem na miasto. Nawet nie wiem kiedy upłynęły 2 godziny i chłopki poszli na trening. Kiedy oni wyszli z pokoju ja postanowiłam poczytać książkę, którą dostałam od koleżanki. Nawet nie zauważyłam kiedy minęły 2 godziny i do pokoju wpadł uśmiechnięty od ucha do ucha mój braciszek.
- A ty co? Książkę czytasz? O nie, idziesz ze mną mała.
- Fabian co ty brałeś?
- Ja ? Nic takiego...
- Mhm... Już ja ciebie znam. Gdzie ty chcesz mnie wyciągnąć?
- Chcę ci kogoś przedstawić.
- Jeżeli to jakiś kolejny mutant to nie dzięki.
- Mutant powiadasz....
- Tak, braciszku chodziło mi o was, siatkarzy. - uśmiechnęłam się.
- No wiesz ty co. - powiedział i nie wiem jakim cudem znalazł się obok mnie na łóżku i zaczął mnie łaskotać.
- Fabian przestań! - wypowiedziałam przez śmiech.
- Nie, bo nie chcesz ze mną iść.
- No dobra pójdę, ale przestań!
- Obiecujesz?
- Tak!
Na chwilę przestał mnie łaskotać, a jak mu powiedziałam, żeby zszedł ze mnie, bo jest ciężki to udawał obrażonego.
- Drzyzga nie udawaj. - powiedziałam i zbierało mi się na śmiech.
- A ty Drzyzga nie mów mi co mam robić. - też chciało mu się śmiać i po chwili obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
- No dobra mała. Zbieraj się i idziemy.
- Gdzie?
- Zobaczysz. - powiedział,a ja nie drążyłam dalej tematu, bo wiedziałam, że rozgrywający i tak mi nic nie powie, zanim ja sama tego nie zobaczę. Po około 10 minutach byłam gotowa.
- To co idziemy? - spytałam siatkarza gdy ten czytał MOJĄ książkę.
- Bardzo ciekawa książka. - powiedział z sarkazmem.
- Ile przeczytałeś? Dwie strony?
- Coś ty.... Nawet do połowy nie doszedłem.... Ale nieważne. Chodźmy już....
- No dobra, dobra.
Wyszliśmy z pokoju i zjechaliśmy windą na dół. Wyszliśmy przed hotel, a tam nikogo nie było.
- No i po co ty mnie tu przywlokłeś?
- Cierpliwości.
Fabian wyciągnął telefon i do kogoś dzwonił.
- No i gdzie wy jesteście?.... No dobra, bo my czekamy... No to szybko...
- Drzyzga jak ty mnie tu na darmo ciągnąłeś to już nie żyjesz.
W tejże chwili przyszedł Nikolay z..... psem?!
- Wszystkiego najlepszego siostrzyczko! - wykrzyknął mój brat i przytulił mnie.
A tak! Bo przecież dzisiaj jest 15 września! Moje urodziny!
- Jeju! Pamiętałeś!
- Jakbym mógł zapomnieć o urodzinach mojej najukochańszej i jedynej siostry?
- Dziękuję!
Ty razem to ja go przytuliłam. Staliśmy tak dłuższą chwilę i stalibyśmy jeszcze gdyby nie przeszkodził nam Niko.
- Ehem... Nie chciałbym wam przeszkadzać w tak ważnym dla was momencie, ale ja też chciałbym złożyć życzenia naszej jubilatce.
- Ehh... no dobra. - powiedział zrezygnowany rozgrywający.
- Tak, więc.... Chciałbym ci życzyć wszystkiego co najlepsze, sukcesów w karierze, szczęścia w miłości, ale nie z Kacprem. - końcówkę powiedział tak żebym ja tylko usłyszała. - No i żebyście z Fabianem już zawsze mieli takie relacje. Proszę.
Wręczył mi to:
- Ojejku! Dziękuję! Śliczny jest! Ale nie musiałeś. Zresztą obawiam się, że nie mogę tego przyjąć.
- Weź to bez gadania! - nakazał mi przyjmujący.
- Eh... Coś mi się zdaje, że nie wygram z tobą.
- I dobrze ci się zdaje.
- W takim razie dziękuję. - przytuliłam Penchev'a i poszliśmy na mecz.
Psu dałam na imię Minni. W dzieciństwie uwielbiałam tą bajkę. I chyba dlatego tak nazwałam psa.
Mecz zakończył się wynikiem 3:2 dla Resovii. MVP meczu zdobył mój brat. Cieszyłam się. Gdy już zeszłam z trybun w celu pogratulowania bratu napotkałam wzrokiem Kacpra, który stał z kolegami. Podeszłam do nich.
- Cześć Kacper. Dawno się nie widzieliśmy. Tęskniłam. - chciałam chłopaka przytulić, ale zaskoczyła mnie jego reakcja otóż on mnie... odepchnął?!
- Yyy... sorry, ale chyba mnie musiałaś z kimś pomylić.
- Kacper kto to jest? - spytał jakiś jego kolega.
- W tym rzecz, że nie wiem, Pierwszy raz tą dziewczynę na oczy widzę. - gdy to powiedział oczy mi się zaszkliły. Nie zważając na nic po prostu strzeliłam mu w twarz i uciekłam. Jeszcze w oddali słyszałam jego kolegów, którzy się śmiali, Chciałam stamtąd jak najszybciej uciec.
--------------------------------
No cześć :*
Przybywam do was z rozdziałem 5. :D
Podoba się? Skomentuj! Nie? Też skomentuj! :P
Zachęcam do czytania :*
PS1. Cieszę się, że Polska wygrała z Iranem, a wy? :)
PS2 Z kim się widzę na meczu w Krakowie 3 lipca? ;)